a teraz nowość, pojawiłem sie jako bloger
(blodzer czyt. numizmatyk audycji słowa spisanego wprost z przedsionka komory nasadkowej, żywych kultur bakterii codziennie delikatnie dotykających zakończeń nerwowych mojego mózgu..) ot co..
a tak poważnie będę pisał, nie wiem czy ktoś to w ogóle znajdzie, ale postanowiłem że będę pisał sam do siebie - na początek ( w taki właśnie sposób zjem samotność na śniadanie { w końcu samotność to liczna pojedyncza, a nas jest już dwóch -więc wygrałem..}
..tyle słowem wstępu
Obudziłem się dziś dość negatywnie pobudzony, już wolałbym się obudzić w jakimś hermetycznym lateksie bez możliwośći swobodnego oddychania, a tak znów otworzyłem oczy, widok na balkon, który przesiąkł gołębimi odchodami, na szczeście zaaplikowałem sobie odrobinę kataru czego następstwem było brak podróży złych zapachów po dziurkach mojego nosa.
Ale nic to, lamęt jest dobry dla strażników marzanny gdy zbliża się wiosna, choć wiadomym mi jest że złe dni są potrzebne po to by dostrzec piękno tych dobrych, powiedzmy ze miałem ochotę spaść z 11 piętra, ale jak to zwykle bywa poślizgnąłem się na gołębiej kupie, z impetem uderzyłem w barierkę i tyle z tej mojej śmierci było. Dobrze że nie zakrztusiłem się połamanym zębem..
Spokojnie wróciłem do leżakowania, tak na prawdę to nie okoliczności kontroluja nasze działania, a myśli, wewnątrz myśli są inne myśli, te podświadome. Dobrze że wróciłem z wakacji złych emocji, po prostu przestraszyłem się że mój paszport stracił wazność, bo na zdjęciu mam słomkowy kapelusz.
Miałem tak cholerne myśli, że bałem sie patrzeć na siebie z innej perspektywy..
Ej nie, spoko Per, jest fajno, zobacz jaki zajebisty deszcz za oknem, porysowana płyta nie chce już grać i wybieramy jej trumne przed pogrzebem,naprawa samochodu kosztuje tyle że spokojnie nie spłacisz tego do końca świata i o jeden dzień dłużej, że zadłużony jesteś u rodziny, której w ogóle nie wiadomo czy ją masz, studia to jakis patentowy lamus już teraz, a w ogóle dobrze by było gdybyś się już pakował bo nie wiadomo czy tutaj dłużej pomieszkasz, a przecież tak wyspany jesteś że oczy samę uciekają na półkę rzeczy do odespania, z czego jedno juz tam dawno dostało odleżyn.. ...- ej nie luzik, jest dobrze, wrócisz do domu, popatrzysz jak oddycha Twoja ukochana wielka miłość, przytulisz, pozwolisz się przytulić, poodychacie razem jednym powietrzem, spojrzycie na siebie i wszystko będzie tak idealne, no gdybyś tylko taką miłość miał..
I oto w końcu chodzi, można się zatapiać w rzeczy i sprawy które tłumią zdrowe emocje, można narzekac, lamentować, sikać ze spraw marginalnych, siać defetyzm na ryżowych polach życia..Tylko że to wszystko zabija chwile które spożytkowac można jednych, wielkim uśmiechem, popatrz na tego blogach - widzisz go?, ciesz się że masz dobry wzrok, czytasz to? ciesz się rozumem, zawsze nawet gdybyś umierał zawieszony gdzieś w lesie grzechów, zawsze może być gorzej, a takie pierduchy, że pieniądze, że strajki, kryzys,praca nie ta, cuda i inne są tylko tworem pysznej wyobrażni..Pamietaj że nie jesteś winny okoliczności zdarzeń które miały miejsce, ale możesz trzeżwo spojrzeć na swoją sytuację..
"Nie możemy zmienić tego, na co nie mamy wpływu, ale w 100% mamy wpływ na to, jak odbieramy daną sytuację i jak na nią zareagujemy"
- Brian Tracey
Ja się łamałem dokładnie 1 dzień i połowe dnia następnego i to i tak był rekord długości, w niedziele obudziłem się z jednym okiem bez mechanizmu automatycznego otwierania (medycznie rzecz ujmując - "Wirusowe zapalenie oka" a przecież wcale o tym nie marzyłem..nie przeszkodziło mi to jednak obudzić się obok zupełnie nie znanej mi kobiety..a przeciez moralność moja w dzisiejszym czasach sięga zenitu, toteż jakie było moje wewnetrzne niezadowolenie z całej sytuacji..Oczywiście byłem już w dośyc zaawansowanym stanie alkoholowej agonii, na szczęście do niczego nie doszło, bo pewnie ukrzyżował bym sam siebie..Choć kilka dni wcześniej różnież zasnąłem z pewną osobą i z tego snu juz mogłbym się nie budzić...(romantyk..) {takie okoliczności..}
Ledwo widziałem, pracowało tylko jedno oko, ale to nie przeszkodziło mi pić całą niedziele, piłem tak lukratywnie że ledwo pojechałem windą na 10 piętro, a cała filozofia polega przecież na tym by przycisnąć aż jeden guzik..bez konieczności wpisywania pinu..którego zapomniałem
W poniedziałek nastapiła kumulacja, miałem taką delirę że nie napisał bym swojego imienia sprayem na murze, czułem się tak żle, podobnie jak moje zapuchnięte "tygrysie oko" - lekarz, 3 dni zwolnienia, krople maści - wynalazki..Czułem się jak zawilgocony grzyb na jakiejś melinie w centrum miasta..zero uczucia do świata, jedne myśli jak miło jest być w takim stanie, pewnie gdybym chciał wtedy rzucić się pod samochód, ewentualnie zarysowałbym sweter..i to kierowcy..
Ten stan jeszcze przekładał się na dzisiaj, do południa, posprzątałem kuchnie w której przykleiłem się trzy razy do podłogi..wypiłem dwie kawy z osobą dobrze oddziaływującą na nadpalone przewody moich emocji, na szybkiego kupiłem taśme izolacyjną w sklepie p. Basi i zaczałem wracać do życia.. i nawet nie mów ze życie to nie jest przywilej, to coś więcej, życie to kolebka marzeń> uśmiecham się a swoim uśmiechem połykam problemy, to co nieuniknione już będzie niuniknione, zawsze jednak mozna spojrzeć z innej strony, dlaczego mam z pogardą patrzeć co się już stało, jak mogę z całym impetem zacząć wstawać i być z tego wstawania dumnym..Oddycham pełną piersią, nie skupiam się na oddechu ale na połykanym powietrza dobrych i pozytywnych spraw./.
..Henry Ford zanim stał się najbogatszym człowiekiem na ziemi dwa razy przeżył kryzys..
..można
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
/Niewiele znam twardzieli większych niż ten typ /
OdpowiedzUsuń